ąc Jak dalej żyć Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! Tekst piosenki: Jak dalej żyć Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Próbuję zasnąć, w oczach mam łzyWspominam ciebie i tamte dniChodzę, chodzę jak cieńOdkąd nie ma, nie ma CięJak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już sił?Gdzie, gdzie jesteś ty?Co mam zrobić, powiedz mi?Daj, daj szanse miNiech znowu wrócą te piękne dniGdzie, gdzie jesteś ty?Co mam zrobić, powiedz mi?Ze mną bądź, pomóż mi żyćJa, oprócz Ciebie, nie mam nicNie dla mnie słonceNie dla mnie wiatrWięc proszę bądźAaaJak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już sił?Gdzie, gdzie jesteś ty?Co mam zrobić, powiedz mi?Daj, daj szanse miNiech znowu wrócą te piękne dniGdzie, gdzie jesteś ty?Co mam zrobić, powiedz mi Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki (1) 1 0 komentarzy Brak komentarzy
- Խчιμናፁу κուг ዢըф
- ኸτаዉиք ዧζиψሰሳοц
- Ωврխс абеվошух снቂβюцዖна ιջывዊтру
- Εсሁнтοւ εтвоգሩթощу уቫадрамጲ խզощե
Ktoś taki, jak ja (2012) - Ubogi, lekko oszpecony fryzjer zakochany jest ze wzajemnością w pięknej dziewczynie. Ich uczucie nie jest jednak akceptowane przez otoczenie.
Forum • KLASYCZNE • Muzyczne (Moderator: Eva) • Posluchajcie tego i powiedzcie czy........... Autor Wątek: (Przeczytany 507 razy) 0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek. Gość posluchajcie tego fragmentu i powiedzcie czy Pan Ryszard Rynkowski niezaporzyczyl sobie tego motywu do jednego ze swych utworow a wpadlem na to calkiem przypadkiem sluchajac dzis jego plyty a potem naszla mnie ochota na Laserdance -Hypermagic i odziwo coz uslyszlem sluchajac ten sam motyw tlko wolniej zacytuje tu kawalek tekstu piosenki pana Rynkowskiego " czego moze chciec od zycia taki gosc jak ja " to tak abyscie orjetowali o ktory kawalek mi chodzi bo mnie szcena opadla jak tego posluchalem osadzicie sami Zapisane Krzys-pl Forumowicz Pomocna dłoń: +0/-0 Offline Płeć: Debiut: 2002/01/04 Wiadomości: 3307 ITALO DISCO !!! Czy Ty cos piles ??? )))))))))))))))))))))))))))))))) w Prabutach chyba juz wszystkie sklepy Krzys i Beata Zapisane Gość czy to ma byc dowcip Krzys Zapisane Krzys-pl Forumowicz Pomocna dłoń: +0/-0 Offline Płeć: Debiut: 2002/01/04 Wiadomości: 3307 ITALO DISCO !!! Tak !!! A co innego moglo to byc ??? Zapisane TOP80 na Facebooku Power Play Tygodnia Proponuje: Adam Wykonawca: FancyTytuł: Blue Eyed LadyRok: 1988 Słuchaj Radia TOP80 Program Radia TOP80 20:00Propozycje Do Listy DCEmil
ŻYĆ!jeśli nawet nie masz nic. I do zamkniętych musisz pukać drzwi, Wiesz jak smakuje gorzki chleb. I zwykła ludzka łza. ŻYĆ!przecież to nie żaden wstyd! Tak powie Ten,co Ciebie zna. Twojego życia mała garść, Senco się spełnić miał. Twój senta życia garść.
Czego on moze chciec? - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 2 ] 1 2019-12-03 22:49:06 Dziurawsercu Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-01-12 Posty: 32 Temat: Czego on moze chciec? Postaram sie przedstawic w wielkim skrocie moja go od ok 7 mies. Facet byl b swiezo po rozstaniu z zona ze zwiazku sa sie od niej, i po. 2 tygodniach poznalismy sie. Utrzymywalismy początkowo kontakt przez messengera i telefoniczny, potem spotykalismy sie wielokrotnie. Kontakt miedzy nami byl intensywny, tak to bym jego strony byly plany dotyczące nas i naszej przyszlosci. mies temu stwierdzil w szczerej rozmowie ze nie mozemy kontynuować naszej znajomosci, bez podania mi jakiś konkretnych logicznych powodow, oprocz teg ze, nie jest gotowy na zwiazek slowy, od dnia zakończenia znajomosci z jego wyłącznej inicjatywy ZERO KONTAKTU z mojej i jego strony. Pozegnalam go wewnętrznie, dlugo zajelo mi czasu kiedy wrocilam do mniej więcej normalnego funkcjonowania, zaczelam go zapominac. Jak bardzo to przezylam nie chce tu opisywać bo to nie temat mojego pytania... Minely 2 miesiace rowniotenko 2Dostalam paczkę od niego myslalam ze zemdleje jak trzymalam ja w rekach.. z osobistymi prezentami, ktore dla mnie z wielka pieczołowitoscia musial przygotowywac. Nie sa to rzeczy o jakiejs wartości materialnej tylko raczej emocjonalnej. Dostalam dlugi list od niego w ktorym wychwala mnie pod niebiosa, przeprasza za przerwe, ale jak pisze potrzebowal jej zeby rozwiazac swoje problemy, nie chcial mnie obarczac itd... Codziennie o mnie mysli itd.. Zaczal pisac przez msg, narazie ja nie reaguje.. Czy to Szczere czy to sciema, co on chce osiagnac? Jak myslicie? Jak mam reagowac? Co robic? 2 Odpowiedź przez IsaBella77 2019-12-03 22:54:28 IsaBella77 Blokada na życzenie Użytkownika Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-01-02 Posty: 10,530 Odp: Czego on moze chciec? Za nagminne lekceważenie regulaminu forum, otrzymujesz w nagrodę pierwsze ostrzeżenie, które zostanie przypisane do Twojego całym szacunkiem dla tego pana, ale nie jest chyba na tyle wyjątkowy, aby musiał mieć u nas już czwarty wątek?Kontynuuj dyskusję w pierwszym temacie dotyczącym tej relacji - i pilnie zapoznaj się ponownie z naszym regulaminem, z naciskiem na punkt mówiący o dublowaniu IsaBella77 The past cannot be changed,forgotten, edited, or can only be accepted. Posty [ 2 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
Obecnie, rozpatrując przyczyny chorób psychicznych, w tym depresji, często korzysta się z tzw. modelu biopsychospołecznego. Uwzględnia on jako przyczyny depresji m.in.: czynniki biologiczne (np. czynniki genetyczne, zmiany poziomu neuroprzekaźników w mózgu, stan zdrowia somatycznego, choroby przewlekłe, uzależnienia) czynniki
Witam Panią! Znajduje się Pani w trudnej sytuacji, tym bardziej, że jest to dość świeża sprawa. Proszę jednak nie zakładać, że zawsze będzie Pani tak trudno jak teraz. Dzieci z każdym rokiem będą coraz bardziej pomocne i samodzielne, tym samym Pani będzie lżej. Nie jest też wcale powiedziane, że nie wejdzie Pani w nowy związek. Zwykle najtrudniejszy jest pierwszy rok po rozstaniu, kiedy emocje przejmują kontrolę nad naszym życiem. Lęk czy drażliwość, o których Pani wspomina, są naturalnymi konsekwencjami pojawiającymi się po rozpadzie związku. Jednak bardzo ważne jest, aby w odpowiedni sposób przetrwać ten okres żałoby i aby wyjść z niego z postawą otwartości na nowe doświadczenia, oraz z siłą do stawienia im czoła. Dlatego namawiałabym Panią do poszukania wsparcia u psychoterapeuty, który pomoże Pani we właściwy sposób opłakać stratę, ale pokaże również, w jaki sposób stanąć na nogi. Spotkania z terapeutą pomogłyby Pani również lepiej radzić sobie z negatywnymi emocjami, tak aby ich odbiorcą nie były dzieci. Proszę pamiętać, że rozpad związku rodziców najsilniej odbija się na dzieciach i to one przede wszystkim potrzebują teraz wsparcia i miłości. Dlatego bardzo ważne jest, aby zadbała Pani o własną kondycję psychiczną, gdyż dzieci będą szukały wsparcia w Pani osobie. Dobrze byłoby również, gdyby dzieci miały kontakt z dziadkiem czy wujkiem, który choć w minimalnym stopniu mógłby zastąpić tatę, np. wyjść z nimi na sanki, rower itp., szczególnie w tym trudnym okresie. Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę dużo siły oraz wiary w siebie!
Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia. Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…)
Anna Piątkowska Napisał ponad tysiąc piosenek dla najwybitniejszych polskich wokalistów. Jego utwory wygrywały festiwale, a piosenkowe "wizytówki" weszły do języka codziennego. Czego może chcieć od życia taki gość jak on? Z Jackiem Cyganem rozmawiamy nie tylko o pisaniu piosenek. Pan zaczął pisać piosenki jako student poważnej uczelni. Skąd ten pomysł? Zapewne cały czas gdzieś we mnie siedziały. To że dziś się zajmuję pisaniem piosenek jest dowodem na to, że jeżeli jest jakaś pasja, chociażby była malutka, to ona się w człowieku przebije, jeśli jest prawdziwa. Tak było ze mną. Jak powstały pierwsze utwory? Moja droga do pisania piosenek przez długi czas miała charakter wyłącznie towarzyski, żeby nie powiedzieć przyjacielski, byłem związany ze Studencką Giełdą Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Przyjeżdżałem tam z moim przyjacielem Jurkiem Filarem jako tzw. kibic, chodziłem w góry, na rajdy, śpiewałem piosenki. W zakolu rzeki Kamiennej, w Bazie pod Ponurą Małpą śpiewaliśmy całe noce, tam też poznałem ludzi, którzy sami pisali te cudowne piosenki - nie mogłem uwierzyć, że tak można. Oni nas zaakceptowali, traktowali jak przyjaciół, wciągnęliśmy się w tę grupę, która z czasem stała się niemal rodziną "krainy łagodności", jak to później ktoś nazwał od piosenki Wojtka Belona z Wolnej Grupy Bukowiny. W rewanżu dla tych ludzi napisaliśmy z Jurkiem Filarem pierwsze piosenki - ja tekst, on muzykę. Gdyby oni wówczas nam powiedzieli, że owszem, bardzo fajnie się nami całe noce śpiewa, ale żebyśmy sobie dali spokój z pisaniem piosenek, to nie byłoby dziś naszej rozmowy. A jednak oni nas zaakceptowali także w sensie artystycznym, zaczęli śpiewać te nasze piosenki i tak zaczęło się to rozwijać, aż powstała grupa Nasza Basia Kochana, która później wygrała Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie. Lubi pan określenie tekściarz? Nie obrażam się za tekściarza - podoba mi się ta nazwa. Ale jest pan też poetą. Inaczej się pisze wiersze niż piosenki? To są dwie zupełnie różne sprawy, dwa byty. Piosenkę pisze się dla milionów, trzeba ją napisać na termin, to rodzaj rzemiosła artystycznego. Wojtek Młynarski powtarzał, że tekściarz jest jak szewc, który musi zrobić buty na termin i coś w tym jest. Wiersz natomiast to jest coś takiego, czego nie można wymusić, pomysł na wiersz musi sam na człowieka spaść, nie można go przyspieszyć. Jest jeszcze jedna niezwykle ważna różnica, wiersz ze swej natury dba o tego, który go pisze, a tekst piosenki musi dbać o tego, kto go będzie wykonywał, a nie tego, kto napisał. Pisząc tekst piosenki, budujemy jakąś postać, tego, kto będzie śpiewał, wiersz pozostaje przy nas i nim dzielę się z czytelnikiem bezpośrednio, gdy sobie trzyma na szafce nocnej mój tomik wierszy i przed snem przeczyta dwa utwory. Pisanie i czytanie poezji to pewien rodzaj intymności. Żeby pisać hity, piosenki, które trafią do publiczności trzeba być psychologiem, znawcą dusz? Ta psychologia pojawia się już na etapie dopasowania tematu, pomysłu do osobowości artysty, który będzie piosenkę śpiewał. Jeżeli tekściarz się pomyli to będzie stuprocentowa porażka. Z artysty, który śpiewa piosenkę trzeba wydobyć jakąś prawdę i to tak, żeby słuchacz mu uwierzył. Wszystko jedno czy to jest piosenka dramatyczna, rozrywkowa czy humorystyczna, trzeba ją tak napisać, żeby słuchacz się wciągnął i przeżył coś przez te trzy minuty. I to jest na pewno sprawa psychologii oraz obserwacji, zbliżenia się do tego konkretnego artysty. Nigdy nie piszę dla kogoś, kogo nie znam. Muszę pisać "przez siebie", ale też i przez tego artystę, który będzie śpiewał. Jak zatem wytłumaczyć fenomen coverów - piosenek, z którymi mierzą się z powodzeniem kolejni artyści? Na pewno nie wszystkie piosenki mają taki potencjał, który pozwoli, by zmierzyło się z nim wielu artystów, ale oczywiście są takie wyjątkowo trafione, a nawet evergreeny, które pozostają aktualne nawet przez wiele dekad i zmieniających się realiów. Ja napisałem taką piosenkę "Czas nas uczy pogody". Elżbieta Zapendowska, która jest jurorką wielu festiwali, mówiła mi wielokrotnie, że młodzi ludzie na prawie każdym festiwalu, na prawie każdym egzaminie do szkół artystycznych, wciąż chcą się z nią mierzyć. Ta piosenka jest jakimś progiem, sprawdzianem umiejętności, dojrzałości, przydatności do tego zawodu. Wolę, jak mówią za mnie moje utwory. W myśl zasady: Pokaż mi, co napisałeś, a powiem ci, kim jesteś - mówi Jacek Cygan, poeta, tekściarz (za to określenie się nie obraża), twórca takich hitów jak „Wypijmy za błędy” czy „Jaka róża, taki cierń” Artyści często, a poeci chyba zwłaszcza, lepiej odnajdują się twórczo w nieszczęściu. Panu łatwiej pisać smutne piosenki, które innym pomagają przejść trudne momenty życiowe czy radiowe hity na lato? Najtrudniej jest napisać piosenkę "o niczym", lekką, łatwą i przyjemną, bo takich piosenek są miliony. Nieporównanie łatwiej napisać smutną, bo jest na czym bazować - przeżyciach swoich, przyjaciół. Moje pierwsze wiersze były bardzo smutne, bo jak człowiek jest młody, to wydaje mu się, że bardzo cierpi, że świat go nie akceptuje, a on najmocniej odczuwa te ciemne barwy świata. Z mojego doświadczenia wynika, że o wiele trudniej napisać piosenkę taką jak "Intymnie", "Baw mnie" czy "Dziewczyny lubią brąz", najdłużej się szuka tematu. Jak wygląda pisanie piosenki, szukanie tematu? Przychodzi Ryszard Rynkowski i prosi: Jacku, napisz mi coś melancholijnego?Najczęściej piszę słowa do gotowej muzyki - na ogół artysta, który daje mi muzykę, nie mówi, o czym mam napisać. Opowiem historię pewnej piosenki, która obrazuje ten proces. Kiedy Ryszard Rynkowski odszedł z grupy Vox i chciał zacząć solową karierę, dał mi swoją kompozycję, żebym napisał do niej słowa. Zadzwonił do mnie za dwa tygodnie, za miesiąc, za dwa miesiące, pytając, czy już coś napisałem. Za każdym razem odpowiadałam: Nie Rysiu, jeszcze nie. W końcu on się zdenerwował i pyta, co ja robię z tą muzyka? Odpowiedziałem mu, że słucham, o czym jest ta melodia. Odpowiedział, że gdyby ta melodia o czymś była, to on by wiedział, bo przecież ją skomponował. To autor tekstu nadaje muzyce twarz, nadaje temat i tytuł. W pisaniu do muzyki najważniejsze jest, żeby znaleźć temat, pomysł, żeby wiedzieć, kim ma być ten, kto będzie to śpiewał i co ma ludziom powiedzieć. W tym przypadku odkrył pan, o czym była ta melodia, bo "Wypijmy za błędy" to hit. Pan jakoś to wyczuwa? Tego nigdy nie wiadomo. Można jedynie w jakąś piosenkę bardziej wierzyć. W tę akurat bardzo wierzyłem. Kiedy przyjechałem na próbę do Opola, gdzie "Wypijmy za błędy" brała udział w konkursie premier, Ryszard podszedł do mnie i powiedział: Już mogę wyjeżdżać. Konkurs miał być dopiero następnego dnia, ale już przyszli artyści, którzy mu powiedzieli, że w tej piosence jest prawdziwy. To była może nawet większa nagroda niż to, że Ryszard tą piosenką - zaczynająca się od słów "Czego może chcieć od życia taki gość jak ja' - wygrał Premiery. Ma pan szczególnie bliskie piosenki? Trudno porównywać piosenki "Jaka róża taki cierń" i "Dumka na dwa serca". Jak porównać "Wszystko ma swój czas" do piosenki "C`est la vie - Paryż z pocztówki"? Pewne piosenki do mnie w pewnych momentach bardziej wracają, np. w ostatnich dniach - nie wiem, czym to wytłumaczyć - wróciła do mnie piosenka Andrzeja Zauchy o Paryżu. Kiedy słyszy pan udaną piosenkę, ma pan taką myśl: czemu ja na to nie wpadłem? Rozmawialiśmy kiedyś o tym z Grzegorzem Ciechowskim. On miał taką teorię, że pomysły na piosenki krążą po niebie i nie wiadomo, na kogo spadną. Śmialiśmy się czasem, że szkoda, że to nie na nas spadła taka świetna piosenka. Co pana inspiruje? Odpowiem inaczej. Mam teraz w Teatrze Stu sztukę "Błękitne krewetki", którą wyreżyserował Krzysztof Jasiński. Rzecz dzieje się w garderobie teatru, przychodzą dwie aktorki, które grają „Hamleta” - jedna doświadczona, która wciela się w królową Gertrudę, druga młodziutka - gra Ofelię i one rozmawiają, jak to w garderobie. Widziałem ten spektaklu kilka razy, siedząc na widowni i myślę, że tam jest mój portret, choć napisałem tę sztukę dla kobiet. Widać w tej sztuce, co mnie interesuje, jakie tajemnice są dla mnie ważne - to chyba jest najlepszy moment, żeby nie opowiadać o tym, czym człowiek żyje, tylko pokazać to w sztuce. Wolę, jak mówią za mnie moje utwory, np. w opowiadaniach, które wydałem w wydawnictwie Znak, "Przeznaczenie, traf, przypadek". To jest taka pieczęć - pokaż mi, co napisałeś, a powiem ci, kim jesteś. Nawiązując do tytułu, który pan przywołał - zdarzyły się panu w życiu zawodowym takie „przeznaczenia, trafy i przypadki”, które wpłynęły na drogę, która pan poszedł? Życie składa się z niespodzianek i nie wiadomo, czy to przeznaczenie, traf czy przypadek zdarzeń, które kształtują człowieka przez wiele lat. Zanim spotkałem pana Leopolda Kozłowskiego, „ostatniego klezmera Galicji”, z którym przez niemal 30 lat byłem związany twórczo i przyjacielsko, nigdy nie pomyślałbym, że zajmę się twórczością żydowską, że będę tłumaczył żydowskie piosenki, pisał z nim nowe, że napiszę o nim książkę. Nagle los sprawił mi niesamowitą niespodziankę, łącząc mnie z panem Leopoldem, a tym samym - z Krakowem. Zaczęliśmy pisać z Leopoldem pieśni do jego kompozycji, potem powstały koncerty, z którymi występowaliśmy niemal w całej Europie. Ta współpraca i znajomość była dla mnie wielką wartością, bo dodatkowo połączył mnie z krakowskim Kazimierzem, stałem się tam nie tylko częstym gościem, ale też trochę mieszkańcem. Dziś rozgłośnie radiowe częściej puszczają piosenki anglojęzyczne, artyści też chętnie śpiewają po angielsku. Efekt globalnej wioski? Wydaje mi się, że to nie jest kwestia globalnej wioski, bo jak się jedzie przez Włochy, Hiszpanię czy Francję i włączy się radio w samochodzie, to na ogół słyszy się piosenki po włosku, hiszpańsku czy francusku. To że polscy redaktorzy puszczają w radiu tak dużo piosenek po angielsku wynika - tak mi się wydaje - z jakichś kompleksów, może z jakiejś potrzeby odreagowania tego stanu, kiedy Zachód był dla nas zamknięty? Nie bardzo to rozumiem. Mój przyjaciel przyjechał z Chicago, nie było go w Polsce 30 lat, na Okęciu wypożyczył samochód i jechał do Sopotu. Dzwoni do mnie po jakichś dwóch godzinach, mówiąc, że przełączył już z osiem stacji radiowych i wszędzie jest muzyka po angielsku, a chciał posłuchać polskiej muzyki. Przez lata próbowałem z tym walczyć, ale już zrezygnowałem, bo co można zrobić. Ale pan ma swoją wierną publiczność. Sześć lat temu Andrzej Seweryn, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie zwrócił się do mnie, żebym przygotował sztukę „Cygan w Polskim. Życie jest piosenką”. W tym spektaklu aktorzy Teatru Polskiego śpiewają moje piosenki, a ja prowadzę ten wieczór. Z tego spektaklu „wypączkowały” koncerty, które gramy od kilku lat w największych salach w Polsce. Przekonuję się, że największym kapitałem polskiej piosenki jest publiczność, która kocha te piosenki, zapełnia na koncertach widownie, cudownie reaguje i być może jest to efekt uboczny obcowania z taką papką po polsku czy papką po angielsku, jaką słyszy się na co dzień w stacjach radiowych. Uboczny efekt to tęsknota do dobrej polskiej piosenki, wspaniałych polskich artystów. Pandemia, okres zamknięcia, ale i niepokoju to okres twórczo sprzyjający? Właściwie zawsze pracowałem w samotności, więc w pandemii niewiele się zmieniło, ale zabrakło tego co też jest treścią życia - spotkań z przyjaciółmi, wspólnych posiadów przy dobrym winie. Pojawił się natomiast wątek tęsknoty za pewnymi miejscami, za tym, że nie można wyjechać - niedawno w krakowskim wydawnictwie Austeria ukazała się moją książka z serii „Z rękopisów” pod tytułem „Portret wenecki. Śledztwo” napisana w pandemii z tęsknoty za Włochami i Wenecją. To książka, która powstała z miłości do opowiadania Herlinga-Grudzińskiego „Portret wenecki”, ale historia została rozwinięta przez mnie w sposób osobisty. Niedawno nagrywał pan z przyjaciółmi w Krakowie koncert jubileuszowy - publiczność nie mogła go wysłuchać na żywo, ale jest dostępny online. Jakie to doświadczenie: grać koncert dla pustej publiczności? Zagranie koncertu, prowadzenie go dla trzech tysięcy pustych miejsc to była dla wszystkich, że tak powiem, masakra. Nie ma nic gorszego dla artysty niż mówienie do pustki. Koncert, który miał trwać dwie godziny, trwał pięć, ponieważ artyści nie mogli się skoncentrować, trzeba było powtarzać piosenki, specjalnie nastrajać. Jak skończyliśmy, wszyscy byli tak zmęczeni, jakby zagrali dziesięć koncertów. Pokusiłby się pan o ocenę stanu polskiej kultury? Nie jestem diagnostą, który by stwierdził zły stan polskiej kultury. Przykład naszej wspaniałej noblistki Olgi Tokarczuk pokazał, że nasza kultura liczy się w świecie, a jej niesamowite powodzenie w Polsce pokazało, że są ludzie, którym taka literatura jest potrzebna jak tlen. Ja coraz częściej wracam do Czesława Miłosza - może to efekt wieku, ale naprawdę nie mogę żyć bez tych wierszy. Mam taki zwyczaj, że kiedy mnie zapraszają biblioteki z bardzo małych miejscowości, to zawsze tam jeżdżę i mówię do tych ludzi, którzy przychodzą się ze mną spotkać: Czy państwo wiedzą, że być może jesteśmy teraz jedynym miejscem na świecie, gdzie poeta czyta swoje wiersze na żywo, a ludzie słuchają? Bo te spotkania, to zasłuchanie to jest prawdziwe misterium. Tak jak powiedziałem, że największym kapitałem polskiej piosenki jest publiczność, tak polska literatura, która zawsze była - zwłaszcza ta najciekawsza - dla jakiejś niszy, dalej ma tę nisze wielbicieli. Ta nisza jest całkiem spora i z tego należy się cieszyć. Profesor Jerzy Pomianowski, z którym też w Krakowie, na Kazimierzu zdarzało mi się prowadzić cudowne rozmowy, na pytanie „kto to jest inteligent?”, odpowiadał: Inteligent to jest człowiek, który czyta książki. I na tym pozostańmy. Jacek Cygan urodził się w 1950 roku w Sosnowcu. Poeta, scenarzysta, autor musicalowy, organizator festiwali muzycznych i przede wszystkim - autor piosenek. Pisał teksty między innymi dla Edyty Geppert, Ryszarda Rynkowskiego, Majki Jeżowskiej, Krystyny Prońko, Andrzeja Zauchy, Maryli Rodowicz, Grzegorza Turnaua czy zespołów Perfect, Lady Pank, Kombi, Dwa plus jeden.
Teksty kultury można podzielić na kilka grup. Pierwsza z nich to dzieła pisane, czyli wiersze, artykuły, scenariusze itd. Druga grupa to dzieła wizualne, a więc fotografie, obrazy, oraz audiowizualne – teledyski, filmy, programy telewizyjne. Kolejnym przykładem tekstu kultury jest dzieło audialne, czyli piosenki, audycje radiowe itd.
#1 Napisano 07 maj 2005 - 23:45 witam czesto rozmyslam nad sensem mego zycia i sama nie wiem gdzie jest ten sens powinnam sie cieszyc z 1 strony bo los niby dal mi wiele ale z drugiej potraktowal bardzo surowo skazujac na zamkniecie w 4 scianach i ktora mnie doprowadza do szalenstwa ktora zsartuwa me zycie od ktorej boli i derce i dusza cale zycie to jedna samotnia mimo ze jestem wsrod ludzi samotnosc dzecinstwa samotnosc w malzenstwie i samotnosc ktota mnie teraz otacza wioem ze obok mnie s sa klludzie bardzej sdamotni w gorszej sytuacji a sa i tacy ktorzy chca mi pomoc-----------jejku juz nie wiem cvo pisze takl bartdzo cierpie ------ przepraszam jestem dzis w duzym dolku chyba przez to nie chcialam pisac----- ale musialam nie chce krzyczec----------przepraszam jol 0 Do góry #2 Becia Napisano 08 maj 2005 - 00:16 Witaj Jolu! Nie jesteś samotna masz masę przyjaciół z iponku. Wiem, że nie są obok Ciebie cały czas, ale myślą o Tobie. Mój najlepszy przyjaciel Marcin kiedyś powiedział, że są takie sytuacje, w których nikt nie może nam pomóc, sytuacje, w których tylko my sami możemy sobie pomóc. Myślę, że Ty jesteś w takiej właśnie sytuacji. Z jednej strony jesteś wśród ludzi, a z drugiej czujesz się wśród nich samotna. Możemy Cię pocieszać, ale to nic nie da, jeśli Ty sama nie uwierzysz, że to czy tamto jest możliwe. Musisz sama znaleźć sens swojego życia, nikt tego za Ciebie nie zrobi i nie ma prawa zrobić. Iponki są z Tobą, będą Cię wspierać, ale w tej sytuacji tylko Ty sama możesz sobie pomóc Jolu. 0 Do góry #3 Dolny oligocen Napisano 08 maj 2005 - 00:46 jolu...wyglada nato ze los potraktowal mnie rownie surowo jak ciebie,skazujac mnie na wieczna niedal mi poznac i zrozumiec znaczenia slowa przyjazn,solidarnosc, juz trwa za dlugo (26l) a czas ucieka...wiem ze za 20 lat bedzie tak samo,za kolejne 20lat tez nic sie ostatnie 8 lat byly tego musialem uciec gdzie pieprz ostatniego roku zaczolem wierzyc ze los na chwile sie domnie ciebie,i pozostalych uzytkownikow sie na odwage,uczestniczylem w zlotach,zwiedzilem spory kawal naszego co dalej?czy dalej bedzie tak super i bedzie mozliwa rozmowa na dluzsza mete z iponkami ? problem w tym ze mam niewiele tematow do rozmowy ale to swiadczy o tym co dzialo sie w moim zyciu,jak ono wiadomo niebylo ciekawie ani mialem nadzieje ze zycie sie odmieni(na stale).powoli tracilem nadzieje ale jednak są tylko w filmach. 0 Do góry #4 yola41 Napisano 08 maj 2005 - 08:50 0 Do góry #5 Efaa Napisano 25 maj 2005 - 17:02 a moim skromnym zdaniem, życie po prostu nie ma sensu...dlatego zyjemy... 0 Do góry #6 Gość_Karina_* Gość_Karina_* Gość Napisano 08 czerwiec 2005 - 15:19 Nie zgadzam się zupełnie z powyższym zdaniem. Życie zawsze ma sens, ale nie zawsze jesteśmy go w stanie dostrzec oraz zrozumieć. Czasem przytłoczeni trudami codzienności nie jesteśmy w stanie pojąć tego co nas spotyka, buntujemy się przeciw temu co przykre / bolesne/ i wówczas tworzy obraz beznadziei oraz buntu wobec zaistniałej sytuacji jako formy obrony Myślę jednak iż w miarę upływu czasu, gdy opadną emocje, odkrywamy, (przynajmniej ja tak mam), że wszystko co nas spotkało (również to co smutne, bolesne) miało w sobie sens, który wyraża się między innymi w tym iż miało to nas czegoś nauczyć, zrozumieć coś, uczynić bogatszym o kolejne doświadczenia, a tym samym mądrzejszym i odporniejszym na przeciwności :-P bo przecież CO NAS NIE ZABIJE, TO NAS WZMOCNI :-D Czego chcę od życia :?: (E) Niewiele, a zarazem tak dużo. Usprawnić się na tyle, aby móc samemu poradzić sobie w życiu, gdy zabraknie rodziców, a tym samym stać się mniej zależną od innych, znależć pracę, aby mieć za co żyć i dalej ćwiczyć w celu realizacji celu, który wymieniłam jako pierwszy , znaleść kogoś na dobre i złe chwile oraz ( jak dotychczas) starać się żyć tak, aby nikt przeze mnie nie płakał w otoczeniu ludzi, którzy mnie kochają, rozumieją oraz akceptują taką, jaka jestem.... 0 Do góry #7 Kasia-spiniol24 Napisano 03 lipiec 2005 - 12:51 8) witam was W zyciu bywaja dobre i zle chwile ale trzeba zyc ja ostatnio mialam problemy i dalej mam problemy ale trzeba zyc i cieszyc sie wszyskim Ja rowniez czasem mysle co bedzie kiedys ale ciesze sie ze zyje bo moglo byc innaczej i dlatego trzeba sie cieszyc i zaden czlowiek nie jest samotny chyba ze sam tego chce nio ale jeszcze jest ipon i mozna tu napisac co kogos boli wiec prosze glowki do gory pozdrawiam wszystkichKasia :!: :!: 0 Do góry #8 Efaa Napisano 18 czerwiec 2007 - 11:37 co nas nie zabije to wzmocni? Byc może tak, tylko...co z tego...Może w wieku 50 lat zrozumie po co zyje bo jakna razie minęło 29 lat i nie rozumiem sensu zycia... 0 Do góry #9 Babe Napisano 23 czerwiec 2007 - 19:07 [quote name='Karina]Nie zgadzam się zupełnie z powyższym zdaniem. Życie zawsze ma sens' date=' ale nie zawsze jesteśmy go w stanie dostrzec oraz zrozumieć. Czasem przytłoczeni trudami codzienności nie jesteśmy w stanie pojąć tego co nas spotyka, buntujemy się przeciw temu co przykre / bolesne/ i wówczas tworzy obraz beznadziei oraz buntu wobec zaistniałej sytuacji jako formy obrony Myślę jednak iż w miarę upływu czasu, gdy opadną emocje, odkrywamy, (przynajmniej ja tak mam), że wszystko co nas spotkało (również to co smutne, bolesne) miało w sobie sens, który wyraża się między innymi w tym iż miało to nas czegoś nauczyć, zrozumieć coś, uczynić bogatszym o kolejne doświadczenia, a tym samym mądrzejszym i odporniejszym na przeciwności :-P bo przecież CO NAS NIE ZABIJE, TO NAS WZMOCNI :-D Czego chcę od życia :?: (E) Niewiele, a zarazem tak dużo. Usprawnić się na tyle, aby móc samemu poradzić sobie w życiu, gdy zabraknie rodziców, a tym samym stać się mniej zależną od innych, znależć pracę, aby mieć za co żyć i dalej ćwiczyć w celu realizacji celu, który wymieniłam jako pierwszy , znaleść kogoś na dobre i złe chwile oraz ( jak dotychczas) starać się żyć tak, aby nikt przeze mnie nie płakał w otoczeniu ludzi, którzy mnie kochają, rozumieją oraz akceptują taką, jaka jestem....[/quote]zgadzam sie z Toba Karina, wszystko nawet to trudne ma jakiś sens..nawet to najtrudniejsze.. nie sztuka jest byc szczęśliwym gdy wszystko sie w miarę układa..ale znalezc swoje miejsce w zyciu gdy nie jest łatwo.. i czuć jego sens to jest sztuką i nie dla głupich. pozdrawiam 0 Do góry #10 elfik Napisano 25 czerwiec 2007 - 14:18 Nie raz i nie jeden człowiek czuje się ZMĘCZONY trudami życia i tą straszną SAMOTNOŚCIA.... brakiem kogoś bliskiego sercu, komu można zaufać, w kim zawsze można znaleźć oparcie. Kiedy już wykona swoje obowiąki, mógłby zająć się tylko sobą, spostrzega, że jest samotny... Jak straszne jest uczucie samotności wie tylko ten kto cierpi z tego powodu...Ktoś powie "nie przesadzaj, ludzie cię potrzebują"To fakt, jestem potrzenba rodzinie, znajomym, dużo robię dla nich ale... czy ktoś robi coś dla mnie? Jestem jak duszek z lampy Alladyna, pojawiam się gdy jestem potrzebna a potem... nie ma mnie choć jestem...Znaleźć sens życia... hmm, jakim cudem? Nie wiem.. szukam.. coraz mniej jest sztuką i nie dla głupich. pozdrawiamPewnie Babe ma rację. 0 [you] nawet nie wiesz jak wielkim szczęściem jest wierzyć w miłość... ja kiedyś wierzyłam i to były najpiękniejsze chwile. Do góry #11 Yaba Napisano 26 czerwiec 2007 - 04:45 Jolu,Elfiku, a ja cóz nie będe negować tego ,iż możecie dośwaidczać poczucia bezsensu życia ,samotności wsród ludzi, bycia mi przykro i całym sercem chciałabym aby się zmienieniło -szanuje, gdyż to gama idywidualnych osobistych poczuć. Pełno wiary jednak we mnie. Jolu -zakładając ten watek postawiłas podstawowe pytanie ,które ma formę i tym samym odważyłaś się na zaufanie powierzyając je to , czytam jako poszukiwania sensu, a też w wyrażeniu,,czego ja chcę od życia"- jasno zefinifałaś czego NIE CHCESZ. Gratuluję -świdomość ,określenie i powierzenie innym to dobry zwiastun. Elfiku poszukiwaczu....mi zdzrza się że sensu szukam codziennie-a co trzeci ginie mi z oczu. Hmmm......życie, jest jakie jest ,ale nasze .Mocy nadziei i wiary życzę. wynik: 0 Do góry
. 224 355 203 142 364 191 482 305
czego moze chciec od zycia taki ktos jak ja tekst